No bo ja NIE MOGŁAM już dłużej na niego patrzeć. Naprawdę.
Nie, żeby był jakiś znowu strasznie brzydki, czy niefunkcjonalny, ale… no NIE
PASOWAŁ i tyle!
Wzięłam więc za chabety nieboraka i zawlokłam do garażu.
Oszczędziłam mu szlifowania, bo w zasadzie lakierowany to on chyba nigdy nie
był i od razu potraktowałam farbą. I to porządnie. Szarą i białą – no bo
jakżeby inną :-) I tak oto powstał, zupełnie nowy, mebel kuchenny!
:-) Taki, który nareszcie pasuje do reszty i nie powoduje drgania mojej
górnej powieki, gdy na niego patrzę. :-)
Kolejna pacjentka niestety nie uniknęła już szlifierki -
ale czego się nie przechodzi dla lepszego wyglądu. ;-)
Zwykła, nudna, drewniana półeczka, dostała trochę białej
farby i odżyła! :-) Pomimo tego, że pierwotnie miała mieć wygląd czysto biały,
to podczas szlifowania, zbytnio spodobały mi się te malutkie przecierki, żeby z
nich zrezygnować. :-)
Eh! Aż szkoda, że mebelek jedzie do mojej mamy, bo idealnie
wkomponował się w przestrzeń sypialni. :-)
Do zobaczenia!
Dalas tym meblom nowe wcielenie. Super zmiany.
OdpowiedzUsuńDzięki Susełek! ;-)
UsuńWow! Świetny efekt. Mnie ten barek i wcześniej się podobał, a teraz jest bombowy!
OdpowiedzUsuńdrewniana półeczka zupełnie w moim guście, też lubię tchnąć życie w stare, zapomniane meble, takie zmiany dają wiele satysfakcji.
OdpowiedzUsuń