A no taki zagmatwany dziś tytuł, bo wszystkiego po
trosze :)
Smak dzieciństwa, bo:
Spojrzałam ostatnio na duużą paczkę herbatników,
które stały już jakiś czas na blacie, a że właśnie przekładałam w szafce
pojemnik z kaszą manną przypomniał mi się pewien SMAK - smak małej kakaowej
kosteczki, z dwóch stron otoczonej rozmiękłymi herbatnikami. :) Ślinka naciekła mi do ust i nawet nie zauważyłam, jak już gotowałam manną i układałam na blaszce herbatniki. :)
Wierzcie bądź nie, ale było tak dobre, że na drugi dzień musiałam
zrobić KASZAKA jeszcze raz ;-)
Zapewne wszyscy znacie ten banalny przepis, ale
tak dla przypomnienia:
- 1 litr mleka
- 1 kostka masła
- 1 szklanka kaszy manny
- 2/3 szklanki cukru
- 3 płaskie łyżki kakao
+ polewa czekoladowa (standardowa z masła, cukru pudru i kakao)
Po zagotowaniu mleka z masłem, cukrem i kakao,
dodajemy kaszę manną i mieszamy około trzech minut. Wylewamy całość na ułożone
wcześniej w foremce herbatniki i wierzch przykrywamy kolejną warstwą herbatników.
Na koniec polewa i gotowe!
Mikro-przedpokój, bo:
Bo jest mikro, a postanowiłam go pokazać, ponieważ
podczas sprzątania garażu, odnalazła się półka wraz ze
wspornikami, co do której mieliśmy już wątpliwości, czy ją w ogóle kiedykolwiek kupiliśmy :) - a że musiałam mieć miejsce do realizacji moich zmyślnych planów dotyczących przeróbek pewnych mebli, wspaniałomyślny mąż postanowił zrobić swojej zwariowanej żonie miejsce do popisów. :) I znalazła się półka. Istniała sobie spokojnie gdzieś w czeluściach naszego bezdennego garażu,
tylko najzwyczajniej jakiś milion innych rzeczy ją zasłaniał. I
wsporniki się znalazły. I jeszcze dwie kolejne półki ze wspornikami. :) I wieszak na kurtki. I
jeszcze kilka wieszaków. I tak oto po czterech latach, uznałam wreszcie przedpokój za skończony. :)
Moje małe Bullerbyn,
bo:
Bo je mam i chciałam je Wam pokazać. :) Kiedy wieczorem
zapalę w nim świeczki to naprawdę wygląda jak mała szwedzka wioseczka. :)
A tak z niespodzianek, to szykuję się do pokazania Wam mojej małej
metamorfozy jednego z dwóch foteli, które kupiłam w sieci, ale to jeszcze
chwila, bo drań nabity jest zszywkami jak robokop i niełatwo się z nim
współpracuje. :)
Do następnego wpisu Kochani!
Przypomniałaś mi, że mieliśmy dorobić wieszaków w przedpokoju, ze szczególnym uwzględnieniem dzieciakowych, czyli nisko, bo mam dość podawania i odwieszania.
OdpowiedzUsuńWasz przedpokój jest świetny. Pasuje bardzo do całości. Podoba mi się element ozdobny z podkładek. Super.
Ja też uwielbiam nastrojowe światło wieczorem i otaczam się świeczkami, świecznikami i zapałkami :) Twoje domki są urocze. W takiej atmosferze, to ciacho musi smakować wybornie!
pumka_gumka uwielbiam Twoje komentarze ;-) No powiem Ci, że nie pomyślałam o wieszakach na poziomie dziecięcych łapek, a to rzeczywiści bardzo ułatwiłoby sprawę. Chyba odważę się na pewien krok, który już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, czyli usunięcie tego zbędnego kaloryfera. I tak go nie używamy, bo mamy podłogówkę i tylko nie potrzebnie zabiera miejsce :/
Usuńfajny podział na szaliki i apaszki.
OdpowiedzUsuń