okładka

okładka
O moich wnętrzach, pomysłach i inspiracjach, o kawałku mojego życia, części mnie samej, procencie moich marzeń i pierwiastku mojej duszy...

niedziela, 21 grudnia 2014

Koronki, pierniczki i zieloności!

Witajcie Kochani!
Skoro mój pierwszy wpis jest tak blisko świąt Bożego Narodzenia, postanowiłam zacząć od rzeczy w tym czasie w domu najważniejszych, czyli ozdób świątecznych, choinki i zapachu pierników :) 

W tym roku postawiłam na tradycyjne dekoracje z gałązek świerku, ręcznie robionych koronkowych gwiazdek, bombek i aniołków, a także na najprawdziwsze pierniczki, choć muszę przyznać, że w tym wypadku poszłam trochę na łatwiznę i pierniczki nabyłam najzwyczajniej w Ikei, bo te zrobione samodzielnie zniknęły w większej części zaraz po upieczeniu, a reszta na dniu wigilijnym w przedszkolu naszego szkraba. No i cóż było robić, kiedy czas tak gnał, że nawet gdyby człowiek chciał to najnormalniej nie miał już na niektóre rzeczy siły? :) Na szczęście czas świąt sam z siebie wymusi na nas zwolnienie tempa i pozwoli choć na chwilę zatrzymać się, pomyśleć, pobyć z bliskimi, porozmawiać, pograć w brydża, w planszówki… Ach! Jak ja już nie mogę doczekać się tych dni! Bo my, moi drodzy, jesteśmy okropnymi wręcz domatorami. Kochamy spędzać razem czas i często gęsto nie przeszkadza nam, że spędzamy go właśnie w domu :)
  Z pewnością zauważycie z czasem, że mam obsesję na punkcie koronek, w których to jestem beznadziejnie wręcz zakochana :) Co ciekawe, na początku do koronki podchodziłam z dystansem: mała serwetka zrobiona przez babcię to tu, to tam, ale z miesiąca na miesiąc przychodziły mi do głowy nowe wzory, nowe pomysły i cała masa zadań dla babci do realizacji :) : bieżniki, serwetki, bombki, aniołki, gwiazdki, firanki... Całe szczęście kochana babcia Krystyna cierpliwie wytwarzała i wytwarza do tej pory wszystkie te moje koronkowe szaleństwa, bo najzwyczajniej w świecie umie i uwielbia to robić.
  No, ale dość gadania. Na początek pozwoliłam sobie pokazać Wam nasz malutki, ale ukochany salonik, a i nawet jadalnia się załapała.




  Żyrandol na świeczki chwycił mnie za serce jak tylko na niego spojrzałam. Długo się nie zastanawiałam nad tym, czy warto rezygnować ze sztucznego oświetlenia na rzecz kilku świeczek, otóż kochani - WARTO! Jeżeli macie w salonie dużo lampek (my wariaci mamy ich dokładnie osiem) i dodatkowe boczne oświetlenia sufitowe, to tak zwana lampa na środku sufitu naprawdę nie jest konieczna i taki oto świeczniczek spełnia swoje podstawowe zadanie, którym jest NASTRÓJ! :)

  Kominek wymarzyłam sobie typowo angielski i po żmudnych poszukiwaniach, dosłownie za grosze, udało nam się znaleźć używany, brązowy portal na allegro, który za niewielką opłatą został pomalowany przez stolarza i tak oto dumnie się prezentuje :)




A tak oto wygląda reszta saloniku w świerkowych zielonościach :)











 Pewnie zastanawiacie się cóż to za zmyślne śnieżynki w drzwiach balkonowych? :) To najzwyklejsze podkładki filcowe kupione w Pepco :) Uwielbiam takie proste, niedrogie ozdoby wielokrotnego użytku. No więc wiszą sobie teraz dzielnie na niteczkach owe podkładeczki i obracają się leniwie wokół własnej osi niczym perpetuum mobile i cieszą mnie niczym dziecko jak tylko na nie spojrzę.











  Kochani, dziękuję Wam za przeczytanie mojego pierwszego wpisu. Chciałabym też życzyć Wam z okazji zbliżających się świąt całej masy miłości, spokoju, zdrowia i złapania głębokiego oddechu od codziennej gonitwy, a także ogromu pysznych, pachnących potraw i... białości, białości, białości, bo coś ta zima ostatnio nas oszukuje :)

WSZYSTKIEGO NAJLPESZEGO!!!

...i do kolejnego wpisu :) !

Ściskam,


5 komentarzy:

  1. Gratuluję założenia bloga! Zapowiada się ciekawie i z dużą ilością inspiracji. Nie omieszkam pomysły podkradać i realizować w swoim małym M!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam Maju na tego bloga... Gratuluję i juz zapisuję go w ulubionych:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite :) zachwyciły mnie te śnieżynki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo świątecznie, uroczo...

    OdpowiedzUsuń